Jestem Liliana, i chcę wkroczyć na poważnie do tego świata. Czuję desperację, bo zostało 9 dni do testów gimnazjalnych, miesiąc do ostatniej wycieczki szkolnej z moją obecną klasą i dwa i pół miesiąca do końca tego roku szkolnego.
Plany były ambitne. Miałam się uczyć, systematycznie przygotowywać, napisać świetnie test, schudnąć i być szczęśliwa. Jestem totalnym tego przeciwieństwem.
Mam ok. 165cm wzrostu, 66kg żywego tłuszczu i jakieś 85 cm w talii. ;)
Chcę w końcu odzyskać kontrolę i dać z siebie na testach, tyle, ile tylko mogę. Natępne parę dni opierać się będzie na:
- nieustannej, kilkugodzinnej nauce
- rozwiązywaniu arkuszy gimnazjalnych
Mam też pewne założenia wobec diety - przecież po to zakładam tego bloga haha - ale tutaj do końca testów potraktuję siebie ulgowo. Myślałam o tym, aby do 12-tego po prostu starać się jeść intuicyjnie. Gdy jestem głodna. Tyle, aby się najeść, nie nawpieprzać. To i tak będzie dużo dla was motylki, bo niestety mój żołądek jest w stanie pomieścić rodzinną pizzę i kebaba na raz (sprawdzone info), ale i tak mniej niż wcześniej. I chcę pić dużo wody, bo w tym tygodniu (jest niedziela 20:33) wypiłam jedną!!! 1,5litrową butelkę. Wiem, masakra.
Potraktuję ten blog jako formę takiej mojej myślodsiewni, dziennika, gdzie będę mogła porozmawiać z wami. Czytałam już wasze blogi, dziś w nocy nie mogłam spać i jak zobaczyłam, że większość zniknęła... po prostu zamarłam. Ale dobrze, że duża część z was nas nie opuszcza i nadal wraca do gry! <3
Bużki, kruszyny. Mam nadzieję, że mnie zaakceptujecie.