Jestem totalnie wyprana z energii. Wczoraj rano obudziłam się z flagą Japonii zamiast prześcieradła, więc czuję się niezbyt dobrze psychicznie i fizycznie.
Wczoraj i dziś w skrócie, niekoloryzowane ^
Poza tym dieta?
Nie znam typa. Żrę, żrę i żrę. Aż mi smutno, bo uwierzcie lub nie, ale dzięki tym dwóm bilansom, które widzialyscie schudłam 3kg w ciągu dwóch dni. Naprawdę. To nie zadna wkrętka XD
Dzisiejszy bilans (będę szczera), wrażliwi lepiej niech pominą...
bułka z wędliną, ogórkiem kiszonym, margaryną
sok pomarańczowy Tymbark (300ml)
lód Big Milk
2x lód Oreo
2x tost z szynką serem i ogórkiem
garść rodzynek
pół szklanki mleka
garść chipsów maczugi
prawie cała paczka chipsów "prosto z pieca" o smaku fromage
pół opakowania kabanosów drobiowych tarczynski
Jakby ktoś się zastanawiał czy było miło i czy może nie rzucić się na jedzenie - nie. Jestem nazarta, smutna i zła na siebie. Nie polecam, 2/10.
Doszłam więc do paru wniosków :
1. Nie korzystać z propozycji znajomych, które dotyczą jedzenia. Nie brać od nich, nie kupować z nimi, nie częstować się.
2. Pić dużo więcej wody.
3. Planować posiłki!!!
Nie wiem czy trzeci wniosek jest dobry, ale spróbuję. Co o tym myślicie? Czy przewidywanie bilansu powinno złagodzić chęć napadu albo przejadanie?
Buźka, kochane. Nie krzyczcie. Od jutra naprawdę będę jadła, nie wpier... Ekhem.
Paparazzi: co się stało z twoim blogiem kochanie? Czyżby znów usuwali...? :c