czwartek, 4 kwietnia 2019

4. A może by tak...

Witam motylki!
Jestem totalnie wyprana z energii. Wczoraj rano obudziłam się z flagą Japonii zamiast prześcieradła, więc czuję się niezbyt dobrze psychicznie i fizycznie.

 
Wczoraj i dziś w skrócie, niekoloryzowane ^ 
Poza tym dieta?
Nie znam typa. Żrę, żrę i żrę. Aż mi smutno, bo uwierzcie lub nie, ale dzięki tym dwóm bilansom, które widzialyscie schudłam 3kg w ciągu dwóch dni. Naprawdę. To nie zadna wkrętka  XD
Dzisiejszy bilans (będę szczera), wrażliwi lepiej niech pominą...
bułka z wędliną, ogórkiem kiszonym, margaryną
sok pomarańczowy Tymbark (300ml)
lód Big Milk
2x lód Oreo
2x tost z szynką serem i ogórkiem
garść rodzynek
pół szklanki mleka
garść chipsów maczugi
prawie cała paczka chipsów "prosto z pieca" o smaku fromage
pół opakowania kabanosów drobiowych tarczynski

Jakby ktoś się zastanawiał czy było miło i czy może nie rzucić się na jedzenie - nie. Jestem nazarta, smutna i zła na siebie. Nie polecam, 2/10.
Doszłam więc do paru wniosków :
1. Nie korzystać z propozycji znajomych, które dotyczą jedzenia. Nie brać od nich, nie kupować z nimi, nie częstować się.
2. Pić dużo więcej wody.
3. Planować posiłki!!!
Nie wiem czy trzeci wniosek jest dobry, ale spróbuję. Co o tym myślicie? Czy przewidywanie bilansu powinno złagodzić chęć napadu albo przejadanie?
Buźka, kochane. Nie krzyczcie. Od jutra naprawdę będę jadła, nie wpier... Ekhem.

Paparazzi: co się stało z twoim blogiem kochanie? Czyżby znów usuwali...? :c


wtorek, 2 kwietnia 2019

3. Będzie lepiej!

Hej kochane!
Wendy: powodzenie się bardzo przyda, haha
Paparazzi: dziękuję ci kochanie za rady! Przy takiej ilości nauki właśnie trudno jest mi powstrzymać głód, dlatego nienajlepiej prezentują się ostatnie bilanse. Pewnie w przyszłym tygodniu będzie już lepiej. Poza tym - tak, marzy mi się prawo na UW. Już od wielu lat było to moje ogromne, najskrytsze pragnienie, dlatego tak niesamowicie zależy mi na tych testach. :3
Koktajlowa: dziękuję bardzo za zrozumienie w kwestii bilansu, też jadałam ogromne ilości kalorii bez diety i dla mnie nawet 2000 kcal jest liczbą względnie małą. Sytuacja jest tragiczna, ale grunt by nad tym pracować, prawda? ;3 I wiem, że masz rację co do wyboru szkoły, wszędzie da się coś osiągnąć jeśli się duuuuzo przy tym haruje.
Ale chyba chcę sobie coś udowodnić, chcę też oderwać się od tych ludzi, których od wielu lat znam, wkroczyć w nowe środowisko. Dlatego tak bardzo mi na tym zalezy :)
Danny: dziękuję za zrozumienie! Aż tak źle nie jest, chociaż wiele mi do takich bilansów szczerze nie brakuje 😂

Och, kruszynki. Wiem, że mówicie mi, abym się swoich bilansów nie wstydziła, ale trudno zamieścić coś takiego:

banan
kakao
twarożek z koprem i cebulą
2x ptasie mleczko
Kinder Bueno white
2x sok pomarańczowy Tarczyn
3x kromka chleba z serem
porcja leczo wegetariańskiego

i nie mieć wyrzutów sumienia. Ale wierzcie mi, że naprawdę jadłam kiedy byłam głodna i do momentu gdy byłam w 80% usatysfakcjonowana, po prostu mam cholernie rozciągnięty żołądek. Nadal jestem głodna, ale Lili, bez przesady kochanie. 😂🐒
Dzień minął mi w miarę dobrze, trochę nauki, trochę brak, trochę ruchu. Jestem zmęczona.
Buźka! I pamiętajcie słońca, gdybyście zjadły za dużo to zawsze możecie się pocieszyć, że nie tyle co Liliana "przy diecie" hahah


poniedziałek, 1 kwietnia 2019

2. Trudne pierwsze początki.

Witajcie, kruszynki!

  Jestem naprawdę szczęśliwa, że tak ciepło mnie przyjęłyście! To naprawdę dodaje mi otuchy, ta świadomość, że nie walczę sama. ^^
Wendy: dziękuję za wsparcie!
Chloe: postaram wprowadzić się orzechy do diety w najbliższych dniach. ;)
Koktajlowa: cieszę się, że popierasz moje podejście! mam nadzieję, że po ujrzeniu dzisiejszego bilansu się zbytnio nie przerazisz kochana, haha
Asia: cóż, nie potrzebnie marnowałaś czas pisząc to słońce, ale doceniam poświęcenie.
Paparazzi: Dziękuję za wiarę we mnie i zainteresowanie. :D Odpowiedzi na Twoje pytania zamieściła odrobinę niżej.
Nie będę ukrywać, dzisiejszy dzień nie przebiega doskonale. Uczyłam się w sumie chyba z dwie godziny, co jest jakoś... o 3 za mało (ale to dopiero za kwadrans 20:00, jeszcze nadrobię troszkę! ;3)
Stres mnie zżera i jednocześnie chciałabym sobie poleżeć, pooglądać telewizję i poudawać, że wcale za tydzień nie piszę testów, od których w 50% będzie zależeć to, gdzie spędzę następne 3 lata życia.
Ale nie mogę, muszę dać z siebie tyle, ile tylko jestem w stanie. Dlatego to jeszcze nie koniec nauki.
Dzięki komentarzowi Paparazzi zauważyłam, jak mało o sobie napisałam w poprzednim poście. Musicie mi wybaczyć, to pod wpływem emocji. :3 W tym wypadku, kontynuując temat nauki, zamierzam pójść do jednego z lepszych LO w województwie na profil prawniczo-humanistyczny. Marzę o tym od wielu lat, ze względu na to, że mieszkam w małym skupisku wsi, nie mam dostępu do liceów uczących ponad miarę. Oprócz tego chcę się wyrwać stąd do miasta, rozszerzyć trochę swoje horyzonty i poznać innych, ambitniejszych i otwartych ludzi.
Podejmując temat moich celów wagowych - marzę o 48 kilogramach przy tych moich 165 cm wzrostu, ale jednocześnie dość umięśnionej i w miarę kobiecej sylwetce. Zobaczymy, czy mi się uda.
A co do diety - dzisiaj przestrzegałam zastrzeżeń, aby jeść intuicyjnie.
bilans:
2 banany
2 soczki pomarańczowe Tarczyn
jogurt porzeczkowy
leczo wegetariańskie
5 kromek chleba pszennego do tego leczo XD
EDIT: 2x ptasie mleczko + porcja leczo
Wiem motylki, pewnie łapiecie się za głową i krzyczycie w myślach cO kU*wA... ja to rozumiem. Jestem w pełni świadoma, że to nie jest mało. Ale wierzcie mi, jadłam tylko wtedy, czułam ssanie w brzuszku i tylko tyle by poczuć względną satysfakcję. Nawet teraz oczuwam lekkie ssanie i chyba coś zjem... w tym momencie zaburczało mi w brzuchu, haha. Naprawdę idę coś zjeść. 
Mam naprawdę rozciągnięty żołądek i wiem, że nie jest idealnie, ale wierzcie mi dziewczyny - będę nad tym pracować. :3

Powodzenia kruszyny, idę coś zjeść (później zedytuję post) i wracam do nauki.
Buźka!

niedziela, 31 marca 2019

1. Początek

Piszę to z przepełnionym na maksa brzuchem, powstrzymując odruch wymiotny i chęć zrobienia sobie krzywdy.
Jestem Liliana, i chcę wkroczyć na poważnie do tego świata. Czuję desperację, bo zostało 9 dni do testów gimnazjalnych, miesiąc do ostatniej wycieczki szkolnej z moją obecną klasą i dwa i pół miesiąca do końca tego roku szkolnego.
Plany były ambitne. Miałam się uczyć, systematycznie przygotowywać, napisać świetnie test, schudnąć i być szczęśliwa. Jestem totalnym tego przeciwieństwem.
Mam ok. 165cm wzrostu, 66kg żywego tłuszczu i jakieś 85 cm w talii. ;)
Chcę w końcu odzyskać kontrolę i dać z siebie na testach, tyle, ile tylko mogę. Natępne parę dni opierać się będzie na:

  • nieustannej, kilkugodzinnej nauce
  • rozwiązywaniu arkuszy gimnazjalnych
Mam też pewne założenia wobec diety - przecież po to zakładam tego bloga haha - ale tutaj do końca testów potraktuję siebie ulgowo. Myślałam o tym, aby do 12-tego po prostu starać się jeść intuicyjnie. Gdy jestem głodna. Tyle, aby się najeść, nie nawpieprzać. To i tak będzie dużo dla was motylki, bo niestety mój żołądek jest w stanie pomieścić rodzinną pizzę i kebaba na raz (sprawdzone info), ale i tak mniej niż wcześniej. I chcę pić dużo wody, bo w tym tygodniu (jest niedziela 20:33) wypiłam jedną!!! 1,5litrową butelkę. Wiem, masakra.
Potraktuję ten blog jako formę takiej mojej myślodsiewni, dziennika, gdzie będę mogła porozmawiać z wami. Czytałam już wasze blogi, dziś w nocy nie mogłam spać i jak zobaczyłam, że większość zniknęła... po prostu zamarłam. Ale dobrze, że duża część z was nas nie opuszcza i nadal wraca do gry! <3
Bużki, kruszyny. Mam nadzieję, że mnie zaakceptujecie.